Bobry buszują nad Rabą!

Bobry buszują nad Rabą!
Bobry buszują nad Rabą, fot. Stanisław Cichoń

Na Rabie pojawiły się bobry i ślady ich działalności są widoczne, m.in. przy osieczańskich stawach pościnały spore ilości małych drzew i gałęzi, które zawlekły do jednego ze stawów organizując sobie zapasy na zimę. W naszych stronach bytność rodzin bobrów jest całkowitą nowością, atrakcją, ale i zagadką przyrodniczą

Zwróciliśmy się z prośbą o udzielenie informacji na temat przyczyn osiedlenia się bobrów nad Rabą. Szczegółowych informacji udzielił prof. Uniwersytetu Rolniczego Andrzej Tomek:

„Bobry zasiedlają całą Polskę, rozprzestrzeniając się spontanicznie z miejsc z których były wypuszczane. Z pewnością wszyscy pamiętają, że ten największy z europejskich gryzoni był gatunkiem któremu groziło wyginięcie, m.in. w XVII w. wyginęły całkowicie w dorzeczu Wisły i na obszarze Małopolski. Program restytucji bobra opracował w 1974 r. prof. Wirgiliusz Żurowski, pracownik Polskiej Akademii Nauk, członek Państwowej Rady Ochrony Przyrody, a także prezes Okręgowej Rady Łowieckiej w Suwałkach. Program ten został zaakceptowany i zaczęto go realizować, a głównie uczestniczył w nim Polski Związek Łowiecki. W latach 1974-76 zasiedlono około 70. rodzin najpierw na Pojezierzu Suwalskim, w dorzeczu Bugu i Wisły, a następnie w dorzeczu Odry w Wielkopolsce. Na przełomie lat 70. i 80. zasiedlano bobrami dolinę Ropy i Wisłoki na Podkarpaciu, a w połowie lat 80. dopływ Popradu na Sądecczyźnie. Na przełomie 1986/87 roku wprowadzono trzy rodziny do Doliny Sąspówki w Ojcowskim Parku Narodowym, Doliny Chechła w chrzanowskim, Doliny Rudna jak również w okolice potoków Muszynka i Kryniczanka. Akcja ta zakończyła się na początku lat 90. Bobry zaadoptowały się bardzo dobrze, a bobrowniczy czuwali, dbali i zarządzali populacją bobra.

Kiedy zmarł prof. Wirgiliusz Żurowski, program został zaniechany i przestał być kontrolowany. Pojawił się problem z nadmierną ilością rodzin bobrzych (w skali kraju jest ich ponad 70 tys.), a przede wszystkim szkód jakie zaczęły wyrządzać. Z bobrami mamy do czynienia nie tylko w większości rzek i potoków nizinnych, górskich ale nawet osiedliły się w centrum Krakowa, siedem-osiem rodzin występuje na potokach Białucha, Wilga i Dłubnia. Nic zatem dziwnego, że bobry zakładając kolejne stanowiska dotarły nad Zalew Dobczycki, a stamtąd do Raby w okolicach Myślenic. Póki nie wchodzą w konflikt z człowiekiem i naszą działalnością gospodarczą, nie czynią szkód (np. niszcząc wały przeciwpowodziowe i groble stawów lub ścinając drzewa owocowe, a także przyczyniając się do zalewania pól uprawnych i pastwisk) nie stanowią większego problemu. Jednak coraz częściej media donoszą o wielu szkodach jakie czynią rodziny bobrze i należy się spodziewać, że będą one wzrastać. Wszelkie interwencje w egzystencję rodzin bobrzych są zakazane i jakiekolwiek pozbycie się bobrów, rozebranie ich tam, żeremi musi być uzgodnione z regionalnym dyrektorem ochrony środowiska. Jestem m.in. współautorem opracowanej dla Małopolski strategii postępowania z bobrami, jak również tworzonej zintegrowanej koncepcji postępowania z bobrami na terenie całej Polski. Wiele naszych propozycji jest oprotestowanych, bowiem nadal w świadomości ludzi pokutuje fakt, że ten ginący gatunek powinien być szczególnie chroniony, a z drugiej strony ludzie poszkodowani postulują radykalne rozwiązania”.

Pozostaje więc otwarty problem, czy bobry na naszym terenie będą jedynie ciekawostką przyrodniczą, czy egzystencja rodzin bobrzych nie stanie się zagrożeniem dla działalności człowieka. Z pewnością do tej tematyki, po raz pierwszy poruszanej na łamach Gazety Myślenickiej jeszcze wrócimy.

Stanisław Cichoń Stanisław Cichoń Autor artykułu

Jeden z założycieli Gazety Myślenickiej. W latach 2003-2014 pełnił funkcję redaktora naczelnego. Był człowiekiem zarażającym nie tylko uśmiechem i entuzjazmem, ale i swoją pasją do rodziny, przyrody, edukacji, sportu i życia. Zmarł w nocy z 22 na 23 listopada 2014 roku.