Pędzlem i wodą malowane

Edukacja 27 kwietnia 2017 Wydanie 15/2017
Pędzlem i wodą malowane
Pędzlem i wodą malowane

W środowe popołudnie hol Miejskiej Biblioteki Publicznej w Myślenicach wypełniły dzieci. Było wesoło i gwarnie. Cisza niezupełna, ale jednak zapadła dopiero wtedy, gdy pojawił się w nim gość. Popularny zwłaszcza wśród najmłodszych czytelników: Marcin Bruchnalski - „dziecięcy” ilustrator i grafik

Bruchnalski znany jest z łamów czasopism dziecięcych. Przede wszystkim z „Świerszczyka”, ale także „Misia”, „Pentliczka” czy serii bajek „Grajek”. Jest autorem unikatowych okładek wielu książek. Współpracuje też z licznymi wydawnictwami, m.in. z Media Rodzina, Nowa Era, Literatura, WSIP, Wydawnictwo UJ, Muza, Czarna Owca, Barenreiter, Deike Verlag, PWM. Jego rysunki są powszechnie lubiane i wysoko oceniane przez publiczność czytelniczą, krytyków i specjalistów.

Skończył Akademię Sztuk Pięknych i ... Akademię Medyczną.  Przez kilka lat pracował w szpitalu. - Nie „od zawsze” był ilustratorem. Wpierw, przez kilka lat, pracował jako lekarz. Dopiero z czasem, w którymś momencie swego życia, zadecydował, że będzie rysował. I to dla dzieci. Warto o tym pamiętać - to pokazuje jak zmienne bywają ścieżki ludzkiego życia - przypominaliśmy dzieciom, które pojawiły się na spotkaniu. W wywiadach często podkreśla, że mając dwa zawody trzeba wybrać ten ważniejszy. Trudno bowiem, robić dwie różne rzeczy, jednakowo dobrze.

Podczas spotkania, na specjalnej prezentacji, pokazano dzieciom jak wyglądają kulisy pracy rysownika. Warsztat pracy jest niemal magiczny: papier, różnokolorowe akwarele, pędzelki, na ostro zatemperowany ołówek, czasem pomocna gumka do mazania. Ale jego niezwykłość - zdaniem niektórych małych czytelników - polega i na tym, że brak w nim miejsca na komputer. Marcin Bruchnalski przyznaje, że nie rezygnuje całkowicie z komputera. Ten jednak używany jest wyłącznie jako „ściąga”, elektroniczny zamiennik encyklopedii czy książki. Bywa on zresztą ogromnie przydatny, gdy coś trzeba podpatrzeć lub o czymś doczytać.

Autor, ze „Świerszczykiem”, czego zresztą nie kryje jest związany „od zawsze”. Wpierw jako czytelnik, potem rysownik. I zawsze niezwykle emocjonalnie. Na świerszczykowym kanale w Youtubie wspomina, że w przeszłości czasopismo to, choć drukowane na lichym i szorstkim papierze, oferowało dzieciom treści naprawdę fajne i niebanalne. I tak jest po dziś dzień.

Tomasz Dziki