Leszek Pniaczek: Drażnią mnie współczesne kabarety
Strasznie drażni mnie większość produkcji współczesnych kabaretów, które opisują jakieś doraźne zjawiska polityczne i społeczne o których za tydzień nikt nie będzie pamiętał
Jak w skrócie mógłby Pan określić cele kabaretu Pniaku Show?
Głównie chodzi nam o powrót tradycyjnego kabaretu literackiego, który był ukierunkowany na dobry tekst skeczu, czy też piosenki i opowiadał o sytuacjach uniwersalnych typu miłość, nienawiść, zazdrość, głupota itd. Strasznie drażni mnie większość produkcji współczesnych kabaretów, które opisują jakieś doraźne zjawiska polityczne i społeczne o których za tydzień nikt nie będzie pamiętał. Stąd częste u nas nawiązania do Hemara, Tuwima, Słonimskiego, Młynarskiego, Osieckiej, czy Kabaretu Starszych Panów.
Jak pan dobiera obsadę do spektakli?
W tym względzie mamy pełną swobodę i angażując amatorów, którzy chcą spróbować swoich sił jako aktorzy nie stawiamy im jakichś sztywnych wzorów, a kierujemy się głównie intuicją i ta nas jak widać do tej pory nie zawodzi. Może u nas wystąpić w zasadzie każdy, kto czuje w sobie jakiś choćby minimalny potencjał artystyczny. Długo musiałem namawiać Wojtka Żądło, czy Michała Kraskowskiego na występy, ale dzisiaj chyba ani oni ani ja nie żałujemy. Nie byłoby jednak mowy o kabarecie w takiej formie i oprawie gdyby nie pomocna dłoń Anny i Pawła Nostkiewiczów którzy okazali się wspaniałymi promotorami dla naszego teatru i chyba także sztuki w ogóle.
Jak często macie zamiar występować?
Idealnie byłoby występować raz w tygodniu, bo takie jest założenie teatru literackiego. Tak występował lub występuje Pod Egidą, ale do tej pory udaje się nam występować mniej więcej co dwa - trzy tygodnie, a następny spektakl planujemy na 8 marca, aby uczcić pewne komunistyczne święto.