Górka pijaków

Ksiądz profesor Tischner uwielbiał zadawać góralom filozoficzne pytania. Jedno z nich brzmiało: Co to jest nicość?. Nicość… zadumali się bacowie. - Nicość jest wtedy, kiedy jest nas czterech, a flaszka jedna - brzmiała rezolutna odpowiedź. Bo pod Tatrami nie tylko w jakości pitego alkoholu, ale i w ilości siła.

Pojedź na góralskie wesele, a dowiesz się jak mocną masz głowę - powiadają i jest w tym wiele prawdy. Górale, jak wiadomo, za kołnierz nie wylewają z tym, że nie do końca z własnej i nieprzymuszonej woli. To także wina klimatu. Weźmy np. taki wiatr halny. Ten nawet abstynentom łamie charaktery, a gdy przychodzą ciemne, długie noce, gorzałka aż za dobrze sprawdza się jako towarzyszka. Pod Tatrami łatwo przekroczyć smugę cienia, czyli z picia dla przyjemności zacząć pić z konieczności.

Nie ma problemu. Jeśli ta słabość kończy się tylko wielkim kacem, gorzej, jeśli zaczyna niszczyć rodziny. Gdy zaś sprawy przyjmują naprawdę niepokojący obrót i nie pomagają już prośby, groźby czy ludzkie gadanie - czas ruszyć na Górkę. Do niewielkiego kościółka jezuitów, położonego na stromym zboczu Gubałówki, przy ulicy Kaszelewskiego 9, nieopodal dolnej kolejki tereneowo-linowej.

To tam od czterdziestu lat z okładem często desperackim akcie rozpaczy doczołgują się ci, którzy wydają się być ostatecznie dla trzeźwości straceni, a jednak dzięki ślubowaniu Matce Boskiej Nieustającej Pomocy - wyrywają się choćby na jakiś czas z mocy nałogu. Na miesiąc, dwa, a czasem na całe życie. Wszystko za sprawą Jezuickiego Duszpasterstwa Trzeźwości.

Górale to naród bogobojny, więc już wchodzą z Najwyższym Pasterzem w Układy, to muszą dotrzymywać obietnicy. Mniejsza, czy ze strachu przed ogniem piekielnym, czy też z wiary w zbawienie grzeszników, grunt że w postanowieniach danych przed ołtarzem szczerze starają się wytrwać. Zwłaszcza, że to nie tylko próba charakteru, ale dla wielu przede wszystkim sprawdzian honoru. Ślubowanie na Górce jest dla górali świętością, respektowaną także przez miejscowe urzędy, a nawet sądy! Każdy kto przyniesie obrazek poświadczający złożenie ślubowania, dostaje szansę… na drugą szansę.

Były przypadki, że sąd odstępował nawet od przymusowego leczenia, gdy delikwent przedkładał właśnie taki dowód postanowienia poprawy. Jest on też bardzo skuteczny w szukaniu pracy. „Człowiek z obrazkiem” z Górki jest na Podhalu pod szczególną ochroną. Skoro ślubował, jest nietykalny. Nie tylko nikt nie będzie namawiał go do picia, ale także wszyscy przypilnują, by ślubów dotrzymał. Namawianie do picia to oczywisty grzech, a zrywanie obietnicy - dyshonor dla całego rodu.

Obietnicę zerwania z nałogiem składa rocznie około pięciu tysięcy osób. Nie tylko mieszkańców Podhala i nie tylko w sprawie alkoholu. Tu ze swoimi słabościami typy papierosy, narkotyki czy hazard walczą ludzie z całej Polski. Księża przyjmują przysięgi codziennie, a jeśli jest taka potrzeba, to nawet w nocy. Ślubujący sam wybiera na jaki okres deklaruje abstynencję, najczęściej jest to od trzech miesięcy do roku. Jezuici niechętnie przyjmują ślubowanie na całe życie, zakładając, że trudno będzie taką przysięgę dotrzymać.

Emil Biela Emil Biela Autor artykułu

Pisarz, felietonista. Ukończył filologię polską w Wyższej Szkole Pedagogicznej (Kraków). Debiutował w 1962 r. na łamach tygodnika "Życie Literackie" jako poeta.